O szwedzkiej moralności z Katarzyną Tubylewicz

Czytam o Północy

Siła człowieka (społeczeństwa) tkwi w umiejętności uczenia się na błędach.

Jestem wielbicielką „Dzieci z Bullerbyn” i przyjemność sprawia mi myślenie o Szwecji czerwonych domków, domowych wypieków i współdziałających, nastawionych na współpracę społeczności. Jednocześnie wiem, że taka Szwecja jest tylko jednym z wielu jej wyobrażeń, może nawet stanowi mały element jej rzeczywistości, nie jest jednak całością, nie oddaje jej pełnego obrazu. Wiem także, że to właśnie w Szwecji istniał pierwszy Instytut Higieny Rasy i praktykowano przymusowe sterylizacje, znam trudną historię Saamów i relacje współczesnych imigrantów. To też ważne elementy układanki, z której wyłania się obraz kraju, do którego żywię taki sentyment.

Szwecja jest żywym organizmem, a nie jedynie pięknym widoczkiem sztokholmskiego Gamla Stan czy Sodermalm. Tego także byłam świadoma zanim sięgnęłam po książkę „Moraliści”. Co mnie więc do tego skłoniło? Lubię książki, w których autorzy oddają głos swoim rozmówcom, sami pozostając w ich cieniu. Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że dobór rozmówców jest zamysłem autora i w ten sposób narzuconym mi kierunkiem myślenia, ale świadomość tego pozostawia mi przestrzeń do niezależnych sądów. Czytam więc książkę Tubylewicz, a właściwie spotykam różnych ludzi i słucham tego, co mają do powiedzenia o kraju, w którym żyją. Ich postrzeganie rzeczywistości współczesnej Szwecji jest różne. To mnie przekonuje. To elementy układanki, z której wyłania się obraz społeczeństwa skomplikowanych relacji i zależności, systemowych porażek i błędów, ale także odważnych eksperymentów i dobrych rozwiązań, a przede wszystkim konieczności zreflektowania własnej tożsamości i poszukania odpowiedzi na pytania towarzyszące ludzkości od zarania.

W tym sensie aktualną sytuację Szwecji postrzegam też w szerszym wymiarze ogólnoludzkim. Żyjemy w zglobalizowanym świecie, który w ostatnich latach mocno się nacjonalizuje i radykalizuje. To fakt i rzeczywistość. Dotyka nas wszystkich, niezależnie od kraju, w którym przyszło nam żyć. Pytanie, które powinniśmy sobie zadać brzmi: Dokąd (jako społeczeństwo, obywatele, ludzie) zmierzamy? Jaki świat chcemy tworzyć? Może brzmi to idealistycznie, ale akurat szwedzki przykład może stanowić model uniwersalny. Zdaję sobie sprawę, że odpowiedzi na te pytania wymagają zmierzenia się z aktualnymi problemami, współpracy i poszukiwania nowych, eksperymentalnych rozwiązań, a także podejmowania trudnych, niepopularnych decyzji, ale po lekturze książki Tubylewicz jestem spokojna. Wiem, że Szwecja jest na dobrej drodze. Może, jak to już wcześniej w historii bywało, wyznaczyć kierunek. A my – obywatele innych krajów, możemy lub nie za nią podążyć? Osobiście, ze względu na wrodzony idealizm i wiarę w ludzi mimo wszystko oraz silne przekonania moralne, wybieram podążanie za. Jako istota myśląca zawsze przecież mogę zmienić decyzję.

Tekst i zdjęcie: Gabriela Glajcar